Bogaci rodzice to dobre rozwiązanie problemów mieszkaniowych dzieci. Niestety nie wszyscy ich mają. Opublikowane właśnie wyniki cenzusu przeprowadzonego w 2021 r. pokazały, że coraz Wiadomo, że w pewnym wieku tzreba się usamodzielnić, ale nie ma co szaleć i wieku 18 lat się z domu wyprowadzać. Ja mieszkałem z rodzicami az do ślubu, czyli do 26 roku życia i bardzo Zawsze wracałam. I własnie z tym mam problem- nie umiem wytrwać w tym oderwaniu od matki (i babci też). W tej chwili wykonuję niską płatną pracę na pół etatu, penssja starcza mi na wynajem skromnego pokoiku kilka ulic dalej. Wciąż się miotam i ogarniają mnie na przemian dwa nastroje: 1. Nastolatka poszła w ślady mamy i bardzo lubi nauki ścisłe. Mimo swojego wieku nie jest aktywna w mediach społecznościowych, a jedyne zdjęcia, jakie można zobaczyć, są robione z ukrycia. Adriana z kolei skończyła już 83 lata, ale nadal świetnie się trzyma. Jak sama przyznaje, stara się prowadzić aktywny tryb życia. Translations in context of "kiedyś się usamodzielnić" in Polish-English from Reverso Context: Zgodnie z zasadą pomocniczości, powinno ono dać mniejszym strukturom wystarczająco dużo miejsca na rozwój, a jednocześnie powinno je wspierać, tak aby mogły kiedyś się usamodzielnić. Tłumaczenia w kontekście hasła "legalnie się usamodzielnić" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Czy myślałaś kiedyś aby legalnie się usamodzielnić? Tłumaczenia w kontekście hasła "by się usamodzielnić" z polskiego na angielski od Reverso Context: Jakbym była gotowa, by się usamodzielnić. ZQ5T. #1 Napisano 26 marzec 2006 - 15:36 Mam 27 lat i jestem zupełnie niesamodzielna i chciałabym to zmienić, ale nie wiem, jak tego dokonać. Może opiszę swoją sytuację. Jestem osobą niepełnosprawną, od urodzenia cierpię na Porażenie mózgowe. Nigdy nie poruszałam się samodzielnie, ale odkąd kilka lat temu wykryto u mnie zwichnięcie obu stawów biodrowych, poruszam się na wózku inwalidzkim. Jest to wózek standardowy - taki, na który mogłam otrzymać refundację. Trzy lata temu przeprowadziliśmy się (mieszkam z rodzicami) do obecnego lokum w wieżowcu, na parterze. Myślałam, ze znacznie ułatwi mi to życie, jednak tak się nie stało. Mimo, że mam wózek inwalidzki, nadal jestem zależna od osób trzecich. Sama nie mogę wyjść z domu. Aby wyjść z klatki schodowej muszę pokonać osiem stopni. Oczywiście nie robię tego na wózku, gdyż nie ma podjazdu (ani możliwości jego zainstalowania, ponieważ schody są bardzo wąskie). Gdyby nawet zrobiono podjazd, byłby zbyt stromy, żebym mogła sama z niego zjechać. Moim wózkiem nie potrafię również poruszać się na zewnątrz. Blok mieszkalny jest tak usytuowany, że aby wyjść poza jego obręb, trzeba pokonać niesamowicie strome góry, a podjechanie pod nie stanowi nie lada problem nawet dla mojej mamy (czyli mojego "kierowcy":) Podróżowanie jest dla mnie bardzo kłopotliwe, gdyż mam światłowstręt, który objawia się tym, że światło migające przez szyby samochodu, czy autobusu powoduje u mnie podobne objawy, jak przy napadach padaczkowych. Chciałabym zmienić wózek na bardziej zwrotny, tzw. sportowy, jednak nie wiem, czy przysługuje mi na taki refundacja - nie uczę się, ani nie pracuję. Chciałabym podjąć pracę, ale nie wiem, gdzie jej szukać. Powinnam zarejestrować się w Urzędzie Pracy, ale przecież nie każdą pracę mogę wykonywać i dopóki nie będę mogła wyść z domu, nie będę mogła podjąć pracy. Bardzo chiałabym coś w swoim życiu zmienić, nauczyć się samodzielności, móc samej wychodzić z domu, wiem, że nie zawsze będzie mi ktoś pomagał. Nie wiem tylko od czego zacząć, do kogo się zwrócić i o co prosić, jakie pisma pisać, po prostu, jak działać. Bardzo proszę o jakąś poradę, gdyż czuję się bezsilna. A przecież nie jestem jedyną osobą niepełnosprawną na swiecie - jak Wy sobie radzicie? 0 Do góry #2 __ANIOLEK__ __ANIOLEK__ Orator Super Moderator 6083 postów Skąd:home Napisano 26 marzec 2006 - 16:56 Witam! Rzeczywiście cała ta sytuacja nie jest łatwa..., ale życie już nie raz nam pokazało, że "do odważnych świat należy", dlatego zawsze trzeba podejmować walkę. Najważniejsze, że Ty sama Słoneczko masz tego świadomość. Niewątpliwie bariery architektoniczne to nielada wyzwanie...Myślę, że potrzebujesz napewno zmiany wózka bo ten, którym się obecnie poruszasz z tego, co napisałaś wynika, że zupełnie nie spełnia Twoich oczekiwań i nie jest kompletnie przystosowany do Twoich potrzeb..., a to z kolei pociąga za sobą, coraz to nowe problemy, i tak koło się zamyka....(E) Czy przysługuję Ci jakaś refundacja? Warto zapytać się w PCPR bądź PFRON..., nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać. Mam wielką nadzieję, że uda Ci się zmienić swoje życie na lepsze... Trzymam kciuki...Powodzenia :!: Pozdrawiam serdecznie :-D Przydatna strona - 0 "Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/ Do góry #3 słoneczko Napisano 26 marzec 2006 - 18:04 0 Do góry #4 Agie*** Napisano 26 marzec 2006 - 18:36 Słoneczko! Wydaje mi się, że jestem w podobnej sytuacji do twojej. Mam prawie 25 lat, mieszkam w starym budownictwie. W czasie roku akademickiego jest w sumie ok, ale gdy przychodzą wakacje(zwykle 3- 3,5 miesiąca) zaczyna się mój mały "koszmar". Nie poruszam się samodzielnie więc siedzę w domu i strasznie się nudzę... Bardzo chciałabym spędzać ten czas aktywnie(tak jak pozostałe 8 m-cy roku). Stres wszelkich egzaminów jest niczym w porównaniu z wakacyjnym stresem Za 2 lata skończę studia i boję się, że będę siedzieć w domu. Podobnie jak ty bardzo często czuję się bezsilna...(ten post jest odpowiedzią również na Twój post pt "chylę czoła) Życzę wiele wytrwałości w walce o usamodzielnienie. Pozdrawiam serdecznie Agata-Agie 0 Mam na imię Agata Do góry #5 słoneczko Napisano 26 marzec 2006 - 18:56 To u mnie jest trochę odwrotnie - przez 8 miesięcy siedzę w domu, a na wakacje wyjeżdżam na dwa miesiące. Wprawdzie w wakacje nic nie robię, ale korzystam ze słońca i świeżego powietrza, czyli tego, czego brakuje mi w pozostałe mieiące w roku. Nie studiuję - wtedy, kiedy byłam świezo po ogólniaku lub po kursach, wydawało się to niemożliwe, bo nie miałam wózka, a nigdy nie poruszałam się samodzielnie, po kilku krokach "padałam z nóg". Teraz chciałabym pracować, lub w jakkolwiek sposób miec kontakt z ludźmi, nie tylko wirtualnie - chociaż to też jest przyjemne Wyrabiam ręcznie biżuterie, konkretnie srebrne kolczyki, ale to raczej hobby, (finansowo więcej strat niż zarobku - bo próbuję sprzedawać, ale kiepsko "przędę Lepsze takie zajęcie, niż żadne, a naprawde to polubiłam. A teraz znikam na Taniec z Gwiazdami ))) Do "usłyszenia". 0 Do góry #6 Anawa Napisano 27 marzec 2006 - 10:24 Cześć Słoneczko :-D Myślałaś może o pracy przez internet co prawda nie zapewnia ona bezpośredniego kontaktu z ludzmi, czego jak się domyślam brakuje ci najbardziej,ale zawsze to jakieś 0 Dobro czyń najlepiej natychmiast, gdyż możesz potem się rozmyślić. Zła najlepiej nie czyń natychmiast, bo możesz się potem rozmyślić. Do góry #7 słoneczko Napisano 27 marzec 2006 - 12:57 Myślałam o tym, ale nie bardzo wiem, jaka to mogłaby być praca. Nie jestem webmasterem, a tylko to przychodzi mi do głowy Szukałam nawet pracy poza internetem. Kiedys był taki program "Niepełnosprawni w służbie państwa", miał on stworzyć miejsca pracy w policji (praca biurowa, czyli cos dla mnie). Złożyłam podanie, ale odrzucili, a potem okazało się, że był to program dla niepełnosprawnych-sprawnych, tzn. dla osób poruszających się samodzielnie, bo policja "nie ma pieniędzy na budowanie podjazdów". Byłam też na jednej rozmowie kwalifikacyjnej (co to był za stres!!!), ale okazało się, że miałabym być doradcą ubezpieczeniowym i na dodatek dojeżdżać do Wrzeszcza (jestem wprawdzie z Trójmiasta, ale z Gdyni). A takie dojazdy byłyby technicznie niewykonalne (kolejką) i zupełnie nieopłacalne. Poza tym, ja nie umiem naciągać ludzi Do tego się zupełnie nie nadaję, trzeba mieć siłę przebicia i być bezczelnym. No i w jakimś określonym czasie miałabym naciągnąć określoną liczbę osób. Muszę szukać czegoś dla siebie, najlepiej pracy w domu, chociaż wciąż miałabym ograniczony kontakt z ludźmi Ale przynajmniej miałabym poczucie, że robię coś ważnego, nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Moją największą chyba zmorą jest przerost ambicji (oczywiście w stosunku do możliwości). Pa pa, dziękuję za odpowiedź 0 Do góry #8 Paulla Napisano 25 czerwiec 2006 - 15:05 Witam! Ja także mam MPD, ale muszę przyznać, że nigdy nie odczułam tego, iż żyję inaczej niż osoby sprawne. Zaznaczam, iż poruszam się na standardowym wózku inwalidzkim, a mieszkam w takiej kamienicy, że czasem osoba zdrowa ma kłopot, aby z niej wyjść nie łamiąc sobie nóg. A jak się usamodzielnić? Otóż...Po pierwsze nie wmawiać sobie, jaki to ja jestem niepełnosprawny, biedny, chory i nieszczęśliwy i ilu to rzeczy nie mogę robić; po drugie miej więcej wiary w siebie, nie wstydź się prosić o pomoc, gdy jej potrzebujesz, nie zamykaj się w domu; wyjdź do ludzi (zwłaszcza tych ludzi, którzy są zdrowi to dodaje pewności siebie) i przede wszystkim miej swój cel w życiu i nie zwracaj uwagi na to co mówią inni. Wiem co piszę, gdyż od zawsze jestem ON, ale żyję normalnie; wyjeżdzam na wakacje oczywiście bez rodziców ze znajomymi, uczę się w normalnej, nieprzystosowanej dla ON szkole (koleżanki przychodzą po mnie na zajęcia); wychodzę ze znajomymi do kina, teatru, a dyskoteki też nie są mi obce (choć nie często na nich bywam) A w niedalekiej przyszłości zamierzam zrobić sobie prawo jazdy; natomiast parę dni temu dostałam skuter, który pozwoli mi się poruszać już bez żadnego problemu. Pozdrawiam 0 "Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard Do góry #9 loczek Napisano 24 lipiec 2006 - 13:16 0 Wczoraj jest historią Jutro jest zagadką. Dziś jest darem Do góry Dojrzewanie to proces, który dotyczy w mniejszym lub większym stopniu każdego z nas. Trwa przez wiele lat życia i trudno jednoznacznie wskazać, kiedy się kończy. Niestety nie dla wszystkich Matka Natura jest pod tym względem łaskawa. I wiele osób nie dojrzewa nigdy. Jak objawia się niedojrzałość emocjonalna? I co z nią można zrobić? Niedojrzałość emocjonalna, czyli co? Metryka to tylko liczba. Nie u wszystkich wiek biologiczny jest tożsamy z wiekiem mentalnym. Zdarza się, że kolejne lata życia wcale nie ubogacają i nie uczą, nie pozwalają osiągać kolejnych etapów rozwoju, charakterystycznych dla każdego człowieka. Zdarza się, że wraz z wiekiem zamiast przybywać mądrości życiowej, to jej ubywa, co często kwituje się powiedzeniem: „taki stary, a taki głupi”. Stąd osoby niedojrzałe emocjonalnie można spotkać zarówno wśród dwudziestolatków, jak i trzydziestolatków, a nawet czterdziestolatków. Prawda często jest brutalna – gros ludzi nie dojrzewa nigdy. Wcale nie tak rzadko nawet w sędziwym wieku pojawia się przykra refleksja o braku dojrzałości. Ostatnie lata życia też nie pozostawiają złudzeń. W związku z tym, że wiążą się z postępującą demencją, szansa na rozwój zostaje raz na zawsze zamknięta. Przykre? Na pewno. Dlatego tak istotne jest, by szybko rozpoznać niedojrzałość emocjonalną i próbować rozpocząć pracę nad sobą, by dać sobie szansę na dorośnięcie do metryki. Jak objawia się niedojrzałość emocjonalna: brak poczucia odpowiedzialności Dojrzała emocjonalnie osoba jest odpowiedzialna. Umie rozsądnie spojrzeć na sytuację i ocenić swój wpływ na jej przebieg. Ani go nie przecenia, ani nie docenia. Rozumie, że nie na wszystko ma wpływ, ale jednocześnie to, że nie jest w każdej sytuacji tylko niemym widzem. Ma świadomość, że jej decyzje i sposoby postępowania pociągają za sobą pewne konsekwencje. Jak objawia się niedojrzałość emocjonalna – ciągłe wahania nastroju Cechą charakterystyczną dzieci jest labilność emocjonalna, innymi słowy chwiejność, czyli łatwe przechodzenie od jednego uczucia do drugiego, od śmiechu do płaczu, od radości do rozdrażnienia. Wraz z wiekiem powinniśmy uczyć się emocji, rozumieć je, nazywać i w kontrolowany sposób wyrażać. Innymi słowy mieć nad nimi kontrolę. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, czasami również dojrzałym emocjonalnie osobom zdarza się wygłupić i wybuchnąć. Jednak w przeciwieństwie do niedojrzałych osób – dojrzałe potrafią za swoje zachowanie przeprosić. Mają bowiem świadomość, że postąpiły nieodpowiednio. Niedojrzałość emocjonalna objawia się wahaniami nastroju, drażliwością, szybkimi wybuchami, bez kontroli i świadomości oraz brakiem odpowiedzialności za swój wpływ na otoczenie. Niedojrzałość emocjonalna często idzie w parze z przemocą słowną czy fizyczną, u których podstaw kryje się brak radzenia sobie z własnymi uczuciami. Jak objawia się niedojrzałość emocjonalna – trudności w budowaniu trwałych relacji Prawda jest taka, że budowanie trwałych, głębokich relacji jest zawsze trudne. Dla osoby niedojrzałej emocjonalnej to jednak jak wejście na Mont Everest. Bardzo trudno jej stworzyć związek oparty na szacunku, zaufaniu, większość relacji kończy się szybko i dramatycznie. Spore problemy sprawia również porozumienie się w rodzinie, czy znalezienie przyjaciół. Niedojrzałość emocjonalna: obwinianie za wszystkie nieszczęścia innych Osoba dojrzała emocjonalna trafnie ocenia rzeczywistość. Ma świadomość, że pewne rzeczy zależą od niej samej, a inne nie do końca. Wie, że nie żyje w próżni i czasami pojawiające się okoliczności utrudniają pewne działania. Osoba niedojrzała emocjonalnie natomiast przecenia wpływ otoczenia na swoje poczucie szczęścia i satysfakcji, a nie docenia własnego udziału w budowaniu szczęśliwego życia. Jak objawia się niedojrzałość emocjonalna – niski poziom empatii Osoba dojrzała emocjonalnie jest świadoma istnienia uczuć u drugiej osoby. Rozumie, że tak jak ona, bliscy przeżywają różne sytuacje i mogą na nie na wiele sposobów reagować. Osoba dojrzała nie ma większego problemu, by wczuć się w drugą osobę, próbując ją rozumieć. Ma wysoko rozwiniętą empatię, stąd łatwiej jej zachować spokój nawet w trudnych sytuacjach. Niedojrzałość emocjonalna charakteryzuje się odmienną postawą – brakiem wrażliwości, poczuciem, że moje racje są zawsze najważniejsze, a moje uczucia są silniejsze niż innych, stąd to je należy zawsze brać pod uwagę, a emocje innych się nie liczą. Niedojrzałość emocjonalna – brak prób samodzielnego poradzenia sobie w sytuacji Osoba niedojrzała emocjonalnie zazwyczaj nawet nie próbuje rozwiązywać problemów lub robi to tak nieudolnie, że szybko porzuca próby. Pozostaje bezczynna, apatyczna, nastawiona na otrzymywanie. Czeka aż trudna sytuacja sama się rozwiąże lub ktoś z zewnątrz jej w tym pomoże. Najczęściej nie próbuje planować życia, nie przygotowuje się do przyszłości, nie jest zaradna, nie umie wyprzedzać ewentualnych trudnych sytuacji i chronić się przed nimi. Dlatego bardzo często znajduje się w tarapatach, a sytuacja bez wyjścia to niemal dla niej codzienność. Osoba niedojrzała emocjonalnie jest jak dziecko, którym trzeba się zaopiekować, bo inaczej nie da sobie sama rady. To wieczny maminsynek czy córeczka mamuni, która mimo 40 na karku, każdą sytuację konsultuje ze swoją rodzicielką i nie potrafi podjąć samodzielnie żadnej decyzji. Jak radzić sobie z niedojrzałością emocjonalną? Wszelkie wyzwania i trudy życiowe pozwalają nam dojrzeć. Niestety nie dla wszystkich są one motywatorem do rozwoju. Zdarza się, że zamiast zachęcać do rozwoju, blokują przed nim. Jak sobie radzić w takiej sytuacji? Niestety nie obędzie się bez wizyty u psychologa, który będzie miał czas, możliwości i odpowiednią wiedzę, by odpowiedzieć na pytanie, jakie są przyczyny niedojrzałości emocjonalnej i jak sobie z nią radzić. Przeczytaj – niedojrzałość emocjonalna to współczesna plaga. Witam,Mam przyznane alimenty od obu rodziców. Dwa miesiące temu skończyłam 25 rok życia i mama przestała przesyłać mi alimenty. Dodam, że nie pracuję. Jestem na studiach dziennych i skończę je dopiero we wrześniu 2014 roku. Czy alimenty dalej mi się należą?Zgodnie z treścią krio, alimenty przysługują na dziecko. Dzieckiem w świetle prawa jest osoba , od chwili poczęcia do uzyskania \ co do zasady \ 18 roku nie jest żadnym argumentem do alimentacji pełnoletniego tu pytanie zasadne . Co Ty studiujesz ,że nawet nie znasz takich podstawowych praw? Zajrzyj w Gogle albo w , Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka , Konwencja o prawach dziecka. Proszę Pana już Panu w innym temacie wyjaśniłam,kto może otrzymać alimenty ,dlatego uważam,że ponownie nie ma Pan tu myśl tej ustawy do świadczeń alimentacyjnych uprawniony jest również ten,kto znajduje się w niedostatku,czyli może to być nawet osoba dorosła/pełnoletnia jak nasza autorka tematu-Marta,jeżeli udowodni ona,że nigdzie nie może znaleźć pracy ,która współgrałaby z zajęciami na uczelni,aby w ten sposób samodzielnie mogła się jest też to,że rodzice mogą uchylić się od świadczeń względem dziecka pełnoletniego,jeżeli są one połączone z nadmiernym dla nich uszczerbkiem .Tylko w takich przypadkach,kiedy dziecko nie dokłada starań w celu uzyskania samodzielnego utrzymania się, alimenty te po 25 roku mogą być nie przyznane,ale ten fakt Marta w sądzie można udowodnić,bo wiadomo jak obecnie trudno jest o pracę w Polsce zwłaszcza dla więc osobiscie uważam,ze jeżeli rodzice mają tylko możliwość płacenia dalej dziecku alimenty po ukończeniu przez niego 25 lat powinny to robić dla jego dobra jak również dla własnej satysfakcji,ze ich dziecko nie siedzi im "na garnuszku" tylko kształci się po to,aby miało lżej,ponieważ obecnie każdy pracodawca bierze pod uwagę pamiętać,ze obecnie nawet w zawodach tego typu jak:sprzątaczka,kasjerka itp wymagane jest wykształcenie co najmniej średnie/przynajmniej tak mi wiadomo z rozmów z ludźmi/,dlatego skoro Marcie został tylko jeszcze ten rok studiów nie powinno to mieć dla jej rodziców aż tak dużego finansowego obciążenia,ponieważ płacili jej bez przeszkód/tak myślę/do osiągnięcia 25 latTeresa Domagała nazwisko rodowe Skalska W 1605 r. król Polski Zygmunt III Waza ożenił się z arcyksiężniczką austriacką Konstancją Habsburżanką. Nowej królowej towarzyszyły w podróży do Polski liczne damy dworu, z których jedna… miała bujną brodę. Ową tajemniczą brodatą dwórką, którą Konstancja Habsburżanka zapragnęła zabrać ze sobą do Polski, była Helena Antonina. Przyszła ona na świat w biskupstwie Lüttich, czyli w dzisiejszym Liège. Jej nazwisko nie jest znane, chociaż w niektórych źródłach można znaleźć informację, że brzmiało ono Galecka, co świadczyłoby o jej polskim lub przynajmniej słowiańskim pochodzeniu. Dokładniejszych informacji o dzieciństwie i młodzieńczych latach Heleny Antonii dostarcza dopiero pochodząca z początków XIX stulecia kronika Christiana Augusta Vulpiusa. Kiedy dziewczynka miała dziewięć lat, jej rodzice z niepokojem zauważyli, że na jej twarzy zaczęło pojawiać się męskie owłosienie. Początkowo próbowali golić nadmiarowy zarost, lecz ten rósł wówczas jeszcze gęściejszy. Dziś wiadomo już, że Helena cierpiała najprawdopodobniej na hirsutyzm, czyli chorobę spowodowaną nadmiernym poziomem męskich hormonów. W XVII wieku kobiety w jej sytuacji uważano jednak za wybryki natury i obwożono po świecie jako jarmarczną atrakcję. Niezamożni rodzice Heleny długo zastanawiali się, co zrobić z „kłopotliwym” dzieckiem. W końcu skontaktowali się z Ernestem Wittelsbachem – biskupem Lüttich, arcybiskupem Kolonii i księciem bawarskim w jednej osobie – i… podarowali mu swą córkę o „kasztanowej brodzie” w prezencie. Po kilku miesiącach Wittelsbach oddał Helenę pod opiekę arcyksięcia austriackiego Karola, ojca Konstancji Habsburżanki, czyli przyszłej żony Zygmunta III. Tak niewiasta z brodą trafiła z Lüttich na dwór Habsburgów w Grazu w Styrii. Czytaj także: Plotkowano, że urodziła małpkę, a ona ciężko chorowała. Dramat Marii Tudor Fot. ALAMY LIMITED/agencja BEW Helena Antonia z Liege Helena Antonia: na dworach Habsburgów i Wazów Po przedwczesnej śmierci arcyksięcia Karola Heleną Antonią zaopiekowała się wdowa po nim, arcyksiężna Maria Anna, która darzyła swą brodatą dwórkę dużą życzliwością. „Była bardzo zdrowa, przyjacielska, łagodna, zręczna i doświadczona w wielu pracach, miała także wiele rozumu. Jej twarz była podłużna i drobna, miała błyszczące czarne oczy, czerwone policzki; a w wieku osiemnastu lat broda sięgała jej do piersi. Odziana w strój kobiecy z tamtych czasów nosiła się przeważnie na zielono, ozdobiona złotym łańcuszkiem” – opisywał Helenę Christian August Vulpius. W 1595 r. szesnastoletnia wówczas Helena Antonia została sportretowana przez jednego z nadwornych malarzy, a w ciągu kolejnych kilku lat doczekała się jeszcze trzech portretów pędzla Johannesa Löseliusa, Dominika Custosa i Ulisse’a Aldrovandiego. Można więc śmiało powiedzieć, że brodata dama cieszyła się na dworze dużym zainteresowaniem, a jej specyficzna uroda intrygowała artystów z całej Europy. Niemiecki medyk Johannes Schenck von Grafenberg podchodził jednak do Heleny z niechęcią i wstrętem, twierdząc, że „kobieta z natury jest delikatna i czarująca, a jeżeli posiada nadmierne owłosienie, jest potworem”. Niestety opinia zaprezentowana przez Schencka von Grafenberga nie była w owym czasie odosobniona. Czytaj także: Cecylia Beydale: córka księżnej Czartoryskiej nie znała swojego pochodzenia. Prawda zniszczyła jej życie Fot. ALAMY LIMITED/agencja BEW Helena Antonia z Liege Helena Antonia: od dwórki do atrakcji dla gawiedzi Kiedy w grudniu 1605 r. arcyksiężniczka Konstancja Habsburżanka wychodziła za mąż za króla Polski Zygmunta III Wazę, zabrała ze sobą do Krakowa najbliższe jej dwórki. Królewskie zaślubiny poprzedził triumfalny wjazd monarchy i jego narzeczonej do Krakowa w towarzystwie przedstawicieli królewskiego dworu, polskiej szlachty i wojska. Wielkie wydarzenie zostało uwiecznione przez anonimowego malarza na Rolce sztokholmskiej zwanej również Rulonem polskim. Na liczącym ponad 16 metrów długości dziele sztuki widać również Helenę Antonię, która towarzyszyła Konstancji w podróży do Polski. Nie zachowały się dokładniejsze informacje na temat pobytu dwórki z brodą w naszym kraju, lecz na pewno wzbudziła ona duże zainteresowanie polskiej szlachty, która lubiła obserwować rozmaite „cuda natury” czy raczej „dziwadła”, bo tak niestety w owym czasie postrzegano karłów czy kobiety z brodą. Nie wiadomo, jak długo Helena przebywała w otoczeniu królowej Konstancji, lecz z czasem opuściła dwór i postanowiła się usamodzielnić. W 1621 r. Helena Antonia pojawiła się we Wrocławiu, gdzie ponownie wzbudziła zainteresowanie dwóch malarzy, który postanowili ją sportretować. W czerwcu 1700 r. wrocławski kupiec Gottfried Springer opatrzył jeden z obrazów następującym podpisem: „Portret panny Heleny Antonii urodzonej w biskupstwie Lüttich z dużą brodą, która to w r. 1621 przyjechała do Wrocławia i ukazała się publicznie”. W czasie owego pokazu mieszkańcy miasta kpili sobie z Heleny, twierdząc, że broda urosła jej z rozpaczy, ponieważ… żaden mężczyzna nie chciał pojąć jej za żonę. Los nie był więc łaskawy dla Heleny Antonii, która nie uniknęła łatki jarmarcznej atrakcji, ukazującej się żądnej wrażeń gawiedzi. Nie wiadomo, jak potoczyły się jej losy po wrocławskim występie z 1621 r. Pamiątką po niezbyt szczęśliwym życiu kobiety z brodą są natomiast jej liczne portrety, z których dwa znajdują się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Czytaj też: Katarzyna Habsburżanka. Ze strachu przed mężem zaszła w ciążę urojoną Fot. ALAMY LIMITED/agencja BEW Fot. ALAMY LIMITED/agencja BEW Konstancja Habsburżanka, 1588-1631 Hej dziewczyny...nie wiem czy ktoś to w ogóle przeczyta, ale musze się komuś wygadać, bo już nie wytrzymam mysląc o tym codziennie... Otóż mam 23 lata, jestem z chłopakiem od 7 lat, od października jesteśmy zaręczeni. Ja jestem jedynaczką, od zawsze mówiłam, że NIE jestem rozpieszczona, ale teraz coraz bardziej zaczynam zauważac, że chyba jednak jestem... Od pewnego czasu nie układa się między mną a moim narzeczonym..nie mieszkamy razem, a mnie męczą już te codzienne spotkania na 3h po jego pracy, bo denerwuje mnie to,że muszę sie pilnować z czasem kiedy on przychodzi i w tym czasie zajmować się nim...wtedy mysle, ze lepiej by bylo zamieszkac razem, byloby nam łatwiej, nie klocilibysmy się az tyle, nie musiałabym się pilnowac tak godzin jak teraz 'bo on przychodzi'...ale tu własnie się pojawia problem.... Jak już wczesniej wspominałam mam 23 lata, został mi 1 rok studiow magisterskich zaocznie, od kwietnia nie pracuję, siedzę w domu, w te wakacje chciałabym zrobic sobie takie 'ostatnie wolne wakacje' od pracy i od jesieni szukac czegos na stale...jednak ciagle mysle sobie, ze tak naprawde dobrze mi jest tak, jak jest , ze nie pracuje i tak by moglo byc caly czas, ciagle czuje sie małą dziewczynką, ze rodzice mi kupią, ze mam swój własny pokoik, ze nie muszę się przejmować czynszami, ze nie muszę pracować!!! z jednej str. dobrze mi z tym, a z drugiej str. mysle sobie, ze jestem jakas nienormalna, bo mam 23 lata a ciagle zachowuję się jak małe dziecko, ktore tak naprawde nie wie czego chce !! i skoro mam narzeczonego to wypadałoby juz chociaz ustalic date slubu, a ja odwlekam to jak najdalej w czasie bo boje sie 'dorosłego' zycia ( czyli praca, sprzatanie, gotowanie, obowiązki sama siebie przerażam jak to piszę, ale tak jest O_o) ! Nawet nigdy nie spalismy ,że jedno u drugiego na noc bo ja nie lubię spać z kimś, generalnie jestem straszna indywidalistką, sama lubię chodzić na zakupy, sama lubię przebywać, sama lubię chodzić na spacery oraz oglądac filmy... Wiem, że bardzo go kocham, na zabój, ale przeraża mnie myśl samodzielnego życia-usamodzielnienia się, ze bede usiała ciagle pracowac, wyprowadzic sie z mojego domu rodzinnego, z mojego kochanego pokoiku, zostawic mojego kochanego psa... bo jest mi dobrze jak jest... Dzieczyny jak mam zmienić swoj tok myslenia?Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-07-02 23:10 przez paulinkajm.

jak się usamodzielnić w wieku 18 lat